Internet łączy…

Załączony poniżej tekst i wyniki badań odnoszą się oczywiście do sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Nie mam pod ręką odnośnych doniesień na ten temat pochodzących z badań nad polską specyfiką kontaktów interpersonalnych w sieci. Podejrzewam jednak, że byłyby podobne: wszak człowiek jest zwierzęciem stadnym; potrzeba kontaktu jest w nas biologicznie wbudowana i nie zależy tak bardzo od miejsca, w którym mieszkamy.

Z mojego wieloletniego doświadczenia jako rezydenta w Drugim Życiu, jak również jako animatora dyskusji i dydaktyka, wynika, że wielu uczestników konkretnych zajęć czy spotkań (na przykład w społeczności Virtlantis) przychodzi na nie również po to, żeby po prostu być razem i pogadać, a nie wyłącznie, żeby się czegoś konkretnego nauczyć. Gadają oczywiście po angielsku, bo ten język funkcjonuje w Drugim Życiu jako niezagrożona lingua franca. Gadają, jak to w życiu (pierwszym czy drugim — nieważne), o wszystkim i o niczym: o sobie, o rodzinie, o dzieciach, o sytuacji międzynarodowej, o komputerach, o języku, o światach wirtualnych. Nawiązują się przyjaźnie, romanse i miłości… A język jest w tym wszystkim narzędziem, medium i obiektem uwagi. Czy można sobie wyobrazić lepszy kontekst dla jego nabywania (mniej lub bardziej świadomego)?

Internet łączy

No comments yet.

Leave a Reply