A jak już znudzi się nam język angielski, jak już mamy dość lekcji u Wlodka Barbosy i przestała nas bawić wirtualność rozszerzona (augmented virtuality)… wtedy możemy iść do opery. A właściwie — możemy się tam teleportować, bo to wszak najwygodniejsza forma lokomocji w Drugim Życiu. Nie musimy jechać nie wiedzieć ile kilometrów do najbliższego teatru operowego o przyzwoitym standardzie. Nie musimy płacić za przedstawienie półrocznej pensji adiunkta. Nie musimy się nawet wbijać w garnitur, jeśli go akurat nie mamy albo nie lubimy…
Idźmy więc na przedstawienie Eugeniusza Oniegina Czajkowskiego, w inscenizacji Allaina Surransa, w produkcji teatru operowego w Rennes. A więc, “odświeżmy naszych klasyków”, polerując jednocześnie naszą rusczyznę (na scenie) i francusczyznę (w foyer). Spotkajmy tam innych miłośników opery i porozmawiajmy z nimi o naszych fascynacjach muzycznych. Nawiążmy znajomości i przyjaźnie. Spędźmy nieco ‘quality time’ w Drugim Życiu!
No comments yet.