Był taki czas, gdy LanguageLab, najstarsza i największa szkoła języków obcych w Drugim Życiu, wynajmowała ‘natywnych’ użytkowników języka angielskiego nie jako nauczycieli sensu stricto, tylko potencjalnych partnerów do konwersacji dla chętnych studentów. Taka osoba przyjmowała na przykład rolę właścicielki małej kafejki ulokowanej gdzieś w English City (czyli zbudowanym w SL wirtualnym mieście). Do takiej kafejki mógł wpaść w dowolnym momencie student, wypić wirtualna kawę i zacząć całkiem ‘realną’ pogawędkę o tym i owym.
Jak widać na załączonym slajdzie pochodzącym z prezentacji na konferencji w SL w październiku 2010, Millie Eames, lat 48, starała się, żeby jej kafejka oferowała nie tylko kawę, ale również przyjemna atmosferę (‘dom poza domem’). Z Millie można było pogadać o kuchni, książkach, podróżach i wielu innych codziennych tematach… Konwersacja się toczyła, student się ‘zanurzał’ w wirtualnej rzeczywistości, zżywał z odgrywającym rolę awatarem/osobą (czasem, wedle doniesień LanguageLab, nawet za bardzo), nabywając jednocześnie i niejako ‘od niechcenia’: słownictwo, gramatykę, wymowę, czyli język. Trudno o lepszą metodę nauki języka obcego, prawda?
Niestety, jest to też metoda najbardziej kosztowna, więc po pewnym czasie z niej zrezygnowano. Ale zostały wspomnienia, konferencyjne doniesienia i slajdy, oraz — zapewne — językowe umiejętności studentów
No comments yet.