To pytanie, które słyszę bodaj najczęściej (poza oczywiście pytaniami „po co?” i „w co?”). Problem jest rzeczywiście złożony, a jego rozwiązanie nie jest proste. Nauczyciela pracującego w szkole ogranicza szereg czynników, głównie natury technicznej: brak dostatecznej ilości stanowisk komputerowych w klasie, brak dużego ekranu na którym uczniowie mogliby śledzić przebieg rozgrywki… Osobiście jestem wielkim fanem tablicy interaktywnej, sprzętu, który jest obecny w coraz większej ilości szkół. Nie dość, że pozwala wszystkim uczniom na dogodne obserwowanie gry, to można jej dodatkowo używać do bezpośredniej, intuicyjnej manipulacji wirtualnymi obiektami. Konkretny przykład w moim artykule sprzed dwóch lat, który ukazał się w czasopiśmie „Języki obce w szkole”, i który jest dostępny pod adresem http://www.jows.pl/sites/default/files/Kotuła_03.pdf
Artykuł bardzo dobry i dający do myślenia. Wydaje się, że mądre i sprytne przemycenie gier na lekcje może nie tylko zaowocować urozmaiceniem sposobów nauczania, ale także pobudzić i rozwinąć cały szereg innych sprawności uczniów, jak logiczne myślenie, tworzenie łańcuchów przyczynowo-skutkowych, etc. Innymi słowy warto pochylić się nad tym tematem i zrobić eksperyment we własnej klasie.
Naprawdę warto, choć czasem nie jest łatwo. Dla mnie, jako nauczyciela języka francuskiego, podstawowym problemem jest to, że zdecydowana większość darmowych gier komputerowych jest po angielsku. Snail Bob 2 jest tu chlubnym wyjątkiem. Zwykle muszę tłumaczyć wszystkie teksty z angielskiego, co na szczęście da się dosyć łatwo zrobić w odpowiednich programach, ale czasem psuje to kod gry, która przestaje ni z tego ni z owego działać. Napiszę wkrótce post o tym, jak można tego typu rzeczy robić.